Jest to pierwsza modlitwa św. Franciszka z Asyżu, którą znamy. Nazywana jest również
Modlitwą odmówioną przed krucyfiksem lub Modlitwą w godzinie nawrócenia.
Jest bardzo krótka. Pochodzi z okresu poszukiwań i wewnętrznej przemiany
Świętego, ok. 1205-6 roku. Według tradycji franciszkańskiej po raz pierwszy została
odmówiona przez Franciszka jako odpowiedź na głos dochodzący od wizerunku
Ukrzyżowanego: Franciszku, odbuduj mój dom, w małym kościółku św. Damiana,
niedaleko Asyżu. Czymś niezwykle ważnym dla zrozumienia modlitwy odmówionej przez św.
Franciszka w kościółku św. Damiana, jest pamięć o tym, że została ona odmówiona
właśnie przed wizerunkiem Ukrzyżowanego. Wielki obraz (2,10x1,30 m) na desce z
drzewa orzechowego dzisiaj jest przechowywany w asyskim kościele Santa Chiara.
Pochodzi z umbryjskiej szkoły ale posiada wyraźne syryjsko-bizantyjskie rysy. Został
namalowany około roku 1100. Jezus Chrystus ukazany jest na nim jako postać
zraniona, ale silna. Stoi prosto i zdecydowanie. Jego aureola ukazuje obraz krzyża
chwalebnego. Biel i jasność ciała Pana kontrastuje z ciemnoczerwoną
i czarną barwą wokół ciała i dlatego uwydatnia wyniesienie Jezusa. Użyty zestaw
barw podkreśla życie boskiej natury w ciele przeszytym gwoźdźmi na rękach
i nogach, okaleczonym przez koronę cierniową na głowie i przez włócznię
żołnierza w Jego boku.
Otwartym pozostaje problem autentyczności tej
modlitwy. Badacz i wydawca krytycznego opracowania pism św. Franciszka K. Esser opowiada
się za autentycznością tekstu; przeciwni są m.in. L. Lemmens, H. Boehmer, W.
Goetz i J. Cambell.
Modlitwę odmawiał Franciszek w języku
włoskim i w tymże języku zachowała się w czterech zbiorach z XV w. Natomiast w
przekładach łacińskich występuje w czternastu zbiorach z XIV i XV w.
Tekst modlitwy w tłumaczeniu polskim jest
następujący:
Najwyższy, chwalebny Boże,
rozjaśnij ciemności mego serca
i daj mi, Panie,
prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość,
zrozumienie i poznanie,
abym wypełniał Twoje święte i prawdziwe posłannictwo.
Omawiana modlitwa błagalna jest jakby odzwierciedleniem dramatycznej sytuacji życiowej, w jakiej znalazł się Franciszek na przełomie 1205 i 6 roku: niewola, choroba, rozwiewające się marzenia o sławie rycerskiej, spotkanie z trędowatym, niezrozumienie ze strony ojca. To wszystko zwala się na Franciszka w tym czasie.
Majestatowi wizerunku Ukrzyżowanego odpowiada to, że Franciszek wysławia Boga jako Najwyższego i Chwalebnego. Ukrzyżowany jest dla niego Bogiem! Bóg jest tym Najwyższym również w poniżeniu na krzyżu. Wielokrotnie używa Franciszek na modlitwie tych słów: Wszechmogący, najświętszy, najwyższy i największy Boże, wszelkie dobro, największe dobro, całe dobro, który sam jesteś dobry, Ty jesteś Święty, Najwyższy, wszechmogący, dobry Panie, O Najświętszy, Święty, święty, święty, Pan Bóg wszechmogący. Wielkość, wzniosłość i świętość Boga zatacza szeroki krąg w życiu Franciszka. Stoi na początku pierwszej i na początku ostatniej z jego modlitw (Pieśń Słoneczna). Dla Franciszka Bóg rzeczywiście był tym Najwyższym. Potrafił zawsze i wszędzie Go rozpoznać: w betlejemskim żłóbku, na krzyżu, w postaciach chleba i wina na ołtarzu. wszędzie tam dochodził do poznania Najwyższego.
Kiedy Franciszek zwraca się do Boga, przyznaje mu wzniosłość i chwałę. Przed niedostępnym Bożym światłem człowiek może tylko odkryć swoją ciemność. Dlatego słowu chwalebny odpowiada: oświeć ciemności mego serca!
Przed
krzyżem pełnym Bożej światłości poznał Franciszek ciemność swego serca. Polega
ona także na tym, że Święty doświadcza bolesnego faktu, iż nie potrafi jeszcze w
pełni wyrzekać się siebie, ofiarowywać siebie samego, tak jak to uczynił
Ukrzyżowany. Dlatego prosi Franciszek o tę postawę, która jest odpowiedzią na
Chrystusową ofiarność na krzyżu. Prosi o to, co właśnie czyni życie
chrześcijańskim i co jest jego fundamentem: o trzy cnoty Boskie: wiarę, nadzieję i
miłość.
W wierze człowiek oddaje się zupełnie jak
Abraham. W nadziei wychodzi poza granice siebie samego. W miłości składa w ofierze swe
najgłębsze pokłady istnienia, nawiązuje dialog z drugim Ty.
Franciszek prosi o prawdziwą wiarę.
Być może chce przez to odciąć się od heretyckich i schizmatyckich prądów myślowych
swej epoki. W Umbrii i w całej ówczesnej Italii namnożyło się rozmaitych głosicieli
i pseudo-kaznodziejów, którzy swoimi myślami wprowadzali zamęt i niepewność. W tym
czasie Franciszek prosi o oświecenie, aby potrafił nieustannie odkrywać prawdziwą
wiarę i aby pozostał jej wierny. Już tutaj możemy dostrzec to pragnienie, które
towarzyszyło mu następnie przez całe życie, i któremu tylekroć dał wyraz w swoich
pismach: zawsze być wiernym Kościołowi Rzymskiemu.
Franciszkowa prośba o prawdziwą wiarę
jest jak najbardziej aktualna i dziś. Jesteśmy wystawiani na rozmaite pokusy
odejścia. Wiara nie jest już dla współczesnego nam człowieka czymś tak bardzo
oczywistym. Istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że własne zdanie, mniemanie, osąd,
zaczniemy uważać za najważniejsze, rozstrzygające, lub też z wielką łatwością (łatwowiernością)
zaczniemy przyjmować wszelkie nowinki, niesprawdzone, światowe, często futurystyczne i
całkowicie nierealne idee za abecadło swego życia. Prośba daj mi prawdziwą wiarę
może nas uchronić przed pychą i egoizmem, przed zamknięciem się tylko w sobie, na
własnych problemach, przed materialistycznym, laickim spojrzeniem na świat.
Dość długi okres swego życia spędził
Franciszek w pogoni za złudnymi obrazami i nierealnymi marzeniami. Śnił o zbroi oraz o
drodze ku sile i mocy. Nasłuchiwał jednak równocześnie głosu swego sumienia i dlatego
wybrał się w inną drogę. Na niej prosi teraz o niezachwianą nadzieję, o
nadzieję, która jest czymś więcej niż marzenia o sławie i czci. O nadzieję, która
człowieka podnosi, gdyż pewnie chwycił się Pana. On jest teraz jego fundamentem.
Trzeci dar, o który Franciszek prosi, określa
mianem: doskonała miłość. Człowiek szuka miłości; wzrasta i dojrzewa tylko
wtedy gdy kocha i jest kochany. W ofiarowaniu siebie bliźniemu człowiek dosięga pełnej
doskonałości. O tę właśnie ofiarną, doskonałą miłość prosi Franciszek.
Odkrywamy tu jakby echo Franciszkowego spotkania z trędowatym, które wniosło w jego
życie decydującą przemianę, jak sam pisze w swoim Testamencie: Mnie, bratu
Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach, widok
trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie
między nich i okazywałem im miłosierdzie. I kiedy
odchodziłem od nich, to, co wydawało mi się gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy
i ciała; i potem nie czekając długo, porzuciłem świat.
Troska o trędowatych dogłębnie przemieniła jego życie, jego
dotychczasowy sposób odczuwania, myślenia. Kiedy modlił się przed Ukrzyżowanym, był
jeszcze zapewne przejęty niedawnym spotkaniem z trędowatym. Zapewne dziwił się, skąd
otrzymał tak wiele wewnętrznej siły i samozaparcia, aby się przemóc, podejść,
objąć i z miłością ucałować chorego na tę straszliwą chorobę bliźniego. Wie,
że potrzebuje miłości, która kieruje ku bliźnim, tej miłości żywej i
ożywiającej. Tak więc prosi, aby dojrzewał w miłości, aby stawała się ona w nim
coraz to doskonalsza.
To wszystko, o co Franciszek prosi w chwili
swego nawrócenia, zachowa na całe życie. Na przekór różnym fanatycznym heretykom
pozostaje w prawdziwej wierze i pogłębia ją. Niezachwiana nadzieja pozwala mu
z prostotą występować przed papieżami, biskupami, książętami tego świata.
Jego nadzieja pomaga żyć ubogim, chorym i cierpiącym. Promieniuje nią aż na próg
śmierci. Pieśń słoneczna, którą w tej chwili każe sobie śpiewać,
również jest wyrazem wszechobejmującej doskonałej miłości: ku Bogu, ludziom - tym
zdrowym i chorym, ku grzesznikom i świętym. Jest wyrazem miłości która obejmuje
wszystkie stworzenia łącznie z niebem i ziemią, która prowadzi do pokoju i pojednania.
Najpierw prosił Franciszek o podstawowe cnoty, które nazywamy teologalnymi albo boskimi. To, o co prosi później, dotyka bardziej jego cielesnych i duchowych zdolności. Łacińskie sensus oznacza zmysły, ale również rozum i zdolność myślenia. Można powiedzieć, że dzięki zmysłom rozum poznaje. Dlatego też modlitwę możemy zrozumieć w znaczeniu: daj mi zmysł, zrozumienie twoich zamysłów. Daj mi zrozumieć, ogarnąć myślą, czego ode mnie oczekujesz. Daj, abym miał wystarczające poznanie Ciebie i bliźnich, ich potrzeb. Daj, aby wszystkie moje zmysły były otwarte na odkrycie sensu życia. Podobnie i cognitio znaczy zdolność poznawać i rozumieć. Franciszek prosi o dar poznania właściwej drogi i o dar rozumienia Bożych planów.
Franciszek nie prosi o dobro dla samego dobra; prosi o to, by jego postawa i misja życiowa odpowiadały Bożej woli. Prosi, aby swoją życiową drogą szedł razem z Bogiem, aby swoje plany układał w zgodzie z planami Bożymi. W swoim poszukiwaniu Franciszek wszystkiego oczekuje od Boga, oczekuje lecz sam jest gotów do odpowiedzi, do świadomego i odpowiedzialnego współdziałania. Cały oddaje się Bogu, aby móc wypełniać święte i prawdziwe Boże posłannictwo. Boża wola jest dla niego święta. Nie śmie w nią wątpić lub jej - w jakikolwiek sposób - podważać. Jest gotowy pełnić ją nade wszystko. I nie pozostaje tylko w sferze słów, czy pobożnych życzeń, lecz ze wszystkich sił i zdolności stara się rzeczywiście spełniać jej wymagania.
Franciszkowa modlitwa, pokrótce omówiona, jest bardzo oryginalna, nie jest jednak wyłączną własnością osoby św. Franciszka. Niezależnie od sytuacji, w której została wypowiedziana po raz pierwszy, i dzisiaj może być dla wielu przykładem modlitwy; dla wielu też może stać się modlitwą osobistą: w godzinach bezradności albo w chwilach podejmowania ważnych decyzji życiowych. Z powodzeniem może być poranną modlitwą każdego z nas.
1Reg Reguła niezatwierdzona, w: Pisma św. Franciszka z Asyżu, tłum. K. Ambrożkiewicz, wyd. 3, Warszawa 1990, s. 292-296
3T Relacja trzech towarzyszy, w: Wczesne źródła franciszkańskie, tłum. zespół, t. 2, Warszawa 1981. S. 19-51.
KLUw Kartka podarowana br. Leonowi - Uwielbienie Boga Najwyższego, w: tamże, s. 244-245.
MP Modlitwy Pochwalne odmawiane przy wszystkich Godzinach, w: tamże, s. 259-260.
On Wykład modlitwy Ojcze nasz, w: tamże, s. 255-256.
PSł Pieśń słoneczna lub pochwały stworzeń, w: tamże, s. 250-251.
T Testament, w: tamże, s. 134-138.